Jest to całkiem sprawnie opowiedziana historia z tym, że opowiadana po raz setny jest zabawna co najmniej sto razy mniej niż sto historii temu. Struganie sobie jaj w dekoracjach bałkańskiej hekatomby uważam za równie problematyczne, jak próby wywoływania dreszczyku podniecenia opowieściami o perwersjach Elsy w tandetnych imitacjach hitlerowskich obozów zagłady.