Zdając sobie doskonale sprawę ze znaczenia powyższego tytułu utwierdzam się w przekonaniu, iż czas spędzony w kinie był straconym! Wątła akcja, podgrzewana każdą następną - niby - ważną i nieprzewidywalną dawką kolejnych wątpliwych emocji! Gdyby nie piekno Sharon stwierdzić bym musiała, iż w tym "reanimowanym dziele" nie było nic wartego wytęrzania wzroku.